Prądu nie było
2008-04-08 Madzia-I śnieg padał. Ale włączyli! Internet jest! Przegląd radosnych oraz zadumanych opisów z gg
Matko, co ci ludzie robili 200 lat temu?
Back to the Future! Koniec średniowiecza, mamy prąd!
Szczecin unplugged
O jak fajnie mieć prąd, wodę i zasięg w komórce!
Tak wyglądało pewnie średniowiecze.
Dobrze, że zmieniłem opony. Na letnie.
2008-04-08, 22:56
Hym… co ludzie robili 200 lat temu? No nie wiem. Wiem, co robiłam ja… fajnie było, tak bez prądu.
2008-04-09, 03:40
Prawde mowiac ja rowniez pokrzywdzony nie bylem … ale najpierw musialem sie otrzasnac z narastajacego szoku wywolanego brakiem energii.
Swoja droga to niesamowite uczucie, czlowiek kladzie sie do lozka po godzinie 2:30 w nocy. Wylacza komputer, telefony, swiatlo … zasypia. Rano rytualna wrecz pobudka: wlaczenie komorek, laptopa i droga do lazienki. Zaczyna sie … spalila sie zarowka w lazience, „cholera, co jest z tym swiatlem” – niemozliwe zeby zarowka w WC tez sie spalila. Pstryk, swiatlo w kuchni tez nie dziala. Od razu zastanowilo mnie to, ze UPS nie piszczy. Ponowna wizyta w pracowni i juz wszystko jasne, w mieszkaniu nie ma pradu na tyle dlugo, ze duzy UPS podtrzymujacy sprzet przez 6 godzin zdazyl sie rozladowac! Sprawdzilem tylko na klatce czy problem dotyczy mieszkania czy calego bloku.
Calkiem nieswiadom tego co mnie czeka w ciagu dnia wylaczylem laptopa – zaplanowane pozyczenie od ojca iPlusa wymaga posiadania zapasow pradu w AKU. Tu kolejna niespodzianka, ojciec powiedzial mi ze w calym miescie nie ma pradu, no poza prawobrzezem. Zadzwonilem wiec do drugiej polowki zeby sie zapowiedziec, ze przyjade. Okazalo sie, ze tylko czesc prawobrzeznej czesci miasta ma prad – u niej nie ma.
Po szybkiej toalecie w ciemnosci i zimnej wodzie wyruszylem na poszukiwanie ojca. Poniewaz BTSy zdazyly juz potracic zasilanie awaryjne w miescie potworzyly sie dziury bez zasiegu, ojca ostatecznie nie zastalem w firmie ani w domu – a potrzebowalem iPlusa – wiec pojechalem do drugiej polowki. Tam czekalo mnie lekkie zalamanie, bo przejechalem caly Szczecin zeby sie tam dostac i dopiero na miejscu pomyslalem o schodach na 10 pietro, ktore mnie czekaja. Z moja kondycja programisty i wada serca bylo to bardzo optymistyczne. Ku mojemu zaskoczeniu dopiero na 7,5 pietrze musialem zrobic sobie przerwe, bo nogi a nie serce odmowily dalszej wspolpracy bez chwili odpoczynku
Po dotarciu na miejsce czekala mnie – i domownikow – niezwykle zabawna sytuacja. Padlem ze zmeczenia na wyro zeby odpoczac, a 2,5 letni Pawelek podbiega do mnie usmiechniety od ucha do ucha liczac na wspolna zabawie i krzyczy ‘na konia! na konia!’ Szybka odpowiedz ‘kon zdechl’ rozbawila cale towarzystwo, ale nie usatysfakcjonowala malucha, ktory uparcie domagal sie zeby go wziasc na plece i powyglupiac sie.
Co mozna robic w taki dzien, gdy cywilizacja cofa sie do sredniowiecza? W moim przypadku byla to zabawa z dzieciakiem, czytanie ksiazki, porzadkowanie sterty papierow ktore czekaly od tygodnia a nawet odespalem sobie troszke ostatnie kilka zaganianych dni.
W ciagu calego tego dnia – po otrzasnieciu sie z pierwszego szoku ‘o Boze, co ja dzis bede robil’ – martwilo mnie jedynie to, ze w lodowce ktos zgasil swiatlo, czyli ze zgromadzone tam (i w zamrazarce) jedzenie moze sie nadawac do wyrzucenia. Szczesliwie okazalo sie, ze mimo kilkunastu godzin bez pradu zawartosc zamrazarki sie nie rozmrozila.
Swoja droga ciekaw jestem co bedzie z miesem, ktore w sklepach znajdowalo sie jedynie w chlodziarkach a nie zamrazarkach. Pojdzie do utylizacji czy pazerni sprzedawcy beda probowali sprzedac to ludziom? Profilaktycznie nie bede zaopatrywal sie w produkty miesne w ciagu najblizszego tygodnia – ocalala zawartosc zamrazarki mi to umozliwi
Taki bardzo nietypowy dzien sprawil, ze zaczelem myslec o rzeczach, ktore wczesniej nie przyszlyby mi do glowy. Chodzi o modyfikacje planow budowy mojego domku. Nie, nie buduje go jeszcze. Napisze, byc moze komus moje wnioski sie przydadza – np. Bimbelty jeszcze nie skonczyli budowy.
Dzisiejszy dzien przezylbym calkowicie bezstresowo i szczesliwie gdybym nie musial martwic sie o jedzenie znajdujace sie w lodowce. W przypadku domku – lub gorszej pogody rowniez w bloku – martwilbym sie jeszcze o cieplo oraz brak oswietlenia w niektorych miejscach (np. w lazience bez okna). Tak, wiem … takiej awarii jak dzis (wczoraj) nie bedzie pewnie w ciagu nastepnych kilku(nastu) lat, ale niewielkim kosztem mozna usprawnic sobie zycie.
Jak sobie z tym poradzic majac domek? Jesli pomyslimy o tym przed zakonczeniem budowy to jest to bardzo proste. W planach uwzgledniamy osobne zasilenie czesci oswietlenia (lazienka, pomieszczenie z piecem CO, schody na pietro + czesciowo korytarze, czesc kuchni i jedno pomieszczenie ‘do zycia’ – np. salon). Do tego planujemy osobne zasilenie gniazdka lodowki/zamrazarki, pieca CO, alarmu (na dluzszy brak bradu, w zaleznosci od tego ile trzyma wew. AKU) oraz rolet okiennych i ew. bramy garazowej jesli nie da sie jej otwierac recznie (tu nie mam doswiadczenia, byc moze kazda sie da). Przewody sprowadzamy do miejsca przeznaczonego na generator pradu.
Te kilka dodatkowych przewodow nie bedzie kosztowac duzo, generatora nie musimy kupowac od razu. Wystarczy, aby byla mozliwosc jego podlaczenia w razie potrzeby.
Patrzac na ten komentarz ciekaw jestem czy zostanie przepuszczony przez moderacje. Troszke duzy wyszedl
2008-04-10, 14:20
Wow nawet ja trafiłam na listę opisów
Mi w zasadzie aż tak źle też nie było bez prądu, w klimatach średniowiecza i tak czasami żyję, a tylu rzeczy co zrobiłam we wtorek to jeszcze chyba nigdy w ciągu dnia nie zrobiłam