Chcę dobrze, wychodzi jak zwykle

2010-03-25  Madzia-

Mam takie wrażenie, że zajmowanie się dziećmi – ubieranie, przebieranie (mamusiu, ta bluzka nie jest ładna, ja chcę inną!), przewijanie, zastanawianie się, czemu płaczą i co im jest, i czy iść do lekarza i do jakiego, i czy dać lekarstwo czy czekać, wymyślanie codziennie, co im dać do jedzenia, żeby nie pluły kaszką, żeby były zdrowe, żeby nie miały anemii, żeby w ogóle coś zjadły, pranie (różowe, białe, czerwone, czarne), wieszanie (nie wyj, Zuzko, mama tylko zdejmie te pieluchy z suszarki i zaraz idziemy), składanie, zbieranie, odnoszenie na miejsce (mimo, że do kwestii porządku w domu mam bardzo luźne podejście) – zajmuje mi tyle czasu (również czasu procesora), że już nic nie zostaje na to, żeby je zwyczajnie kochać. I się cieszyć, że je mam.

A może jestem dziś po prostu trochę załamana, bo myślałam, że już będzie trochę lepiej, a znowu jest gorzej i Zuzka pół nocy nie śpi i płacze.

“Chcę dobrze, wychodzi jak zwykle”, Komentarze: 8

  1. Zuzanka:

    Ja kocham i cieszę się, że mam, kiedy wieczorem przeglądam zdjęcia zrobione w ciągu dnia ;-)

  2. Madzia-:

    Coś w tym jest ;)

  3. Zuzanka:

    A serio – staram się nie spinać. Mam dni, kiedy Maj co chwila płacze, nie da się odłożyć i nie chce się bawić sama. Wtedy mi narasta dół. Ale wystarczy, że popatrzę, jak się męczą ludzie pracy, kiedy ja idę na spacer, gotuję minigarnek z warzywami i czytam RSS-y z Majem na kolanach, to jednak mi się lepiej robi. Widać naturą człowieka jest mieć źle.

  4. Madzia-:

    „Widać naturą człowieka jest mieć źle.” – a dopiero jak się robi o kolejny stopień gorzej, to człowiek czuje, że wcześniej było całkiem ok…

  5. ewas:

    Bo generalnie jest do d…Denerwuję się, że jak będę miała trzecie, to nie będę miała czasu dla obecnej dwójki. Więc jestem wkurzona jak diabli i sie drę na dwójkę. Więc sie denerwuję, że się na nich drę. I nie powinnam mieć trzeciego, bo… (tu od początku).
    Ja chyba już nie chcę byc mamą.

  6. uhk:

    No to łelkom w real macierzyństwie hahahahahha
    Bo to jest wina tych głupich gazet, że zawsze na obrazku mama szczęśliwa całuje czysciutkiego bobaska, więc każdy mysli, że to tak jest.
    I to tak jest rzeczywiście – jak idziesz na foto sesję ;)
    Bo poza tym, to ciężka harówa przecież.

    Ale nie bój nic – za dwa, trzy lata otworzysz album i powiesz – ojej jak wtedy cudnie było, takie dzieciaczki malutkie, takie słodkie….

    ;)

  7. Madzia-:

    I nie pyskowały, i szły tam, gdzie się chciało… ;)

  8. k_maja:

    Madzia, bo to taka trudna miłość jest ;) napadowo-kompulsywna ;)

    ja tam w matki, które odczuwają euforię permanentną przy zmienianiu pieluch, wciskaniu jedzenia, sprzątaniu pomalowanej pisakami ściany, itp. średnio wierzę. a nawet jeśli takie są i naprawdę się w tym realizują do tego stopnia, że nigdy nie odczuwają znużenia, tylko dziką satysfakcję, to w sumie na dłuższą metę współczuję. Bo czym będą żyły, kiedy dzieci wyfruną z gniazdka?

Leave a Reply