Przeczytane: M.Madera „Przyjaciele”

2007-01-26  Madzia-

Nad „Przyjaciółmi” chichotałam jak głupia, a jak nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, to czytałam Sławkowi i on też chichotał. Już dawno nie zdarzyło mi się tak szczerze śmiać nad książką! Przeważnie w utworach programowo zabawnych przeszkadza mi styl, bo widać w nim wysiłek autora włożony w „uśmiesznienie” tekstu. Tu nie, książka napisana lekko, żywo, nic nie zgrzyta, czuć, że autorka ma po prostu dar opowiadania. To jest taki ktoś, kogo z przyjemnością się słucha, kiedy np. na imprezie opowiada jakąś anegdotę, a nie tylko czeka, z uprzejmym uśmiechem na twarzy, żeby wreszcie dotarł do puenty. Nawet o zdarzeniach naprawdę zabawnych trzeba umieć dobrze opowiedzieć, żeby ich komizm zachować, i nie jest to łatwa sztuka. A tu się udała w pełni.

Ta książka w zasadzie nie ma fabuły. Coś tam się wprawdzie dzieje powoli, ale bieżące zdarzenia są tylko pretekstem do przedstawienia czytelnikowi całej galerii żywych i ciepłych postaci oraz mnóstwa obrazków z ich życia. Obrazki są tak sugestywne i prawdziwe, że trudno uwierzyć w zapewnienie autorki, że to wszystko jest literacką fikcją. Szczególnie trudne to jest w przypadku opowiadań o rozmaitych wyskokach dzieci – po prostu dorosły nie jest w stanie _wymyślić_ czegoś takiego, bo tak specyficzne i zaskakujące spojrzenie na rzeczywistość mają tylko dzieci. Jestem przekonana, że jednak zostały zużytkowane autentyczne wydarzenia z życia znanych autorce dzieci. No, może z 10% jest wymyślone. Oprócz potomstwa bohaterów poznajemy także ich koty, mężów, narzeczone, kochanków, matki i ojców, lekarzy pierwszego kontaktu (i następnych kontaktów również), wykładowców, przyjaciół, kolegów z pracy, panów policjantów, sąsiada na diecie i afroamerykańskiego ciecia.

Znajdzie się też kilka stron nieśmiesznych, za to mądrych, czasem zamyślonych, czasem wzruszających, trochę też smutnych. Jak w życiu, kiedy coś nas niespodziewanie zatrzyma na chwilę, wytrąci z zaganiania wokół codziennych spraw – spoglądamy na siebie, na ludzi dookoła i przez moment widzimy wszystko jakby ostrzej, wyraźniej. Zdarza się, że taka chwila coś w naszym życiu zmienia.

Ale przede wszystkim „Przyjaciele” to świetne czytadło i polecam wszystkim, którzy mają dzieci, koty, żony, mężów, przyjaciół, rodziców, znajomych lekarzy i barmanów albo wątpliwości w różnych dziedzinach. Bo na pewno odnajdą tam coś z siebie.

Akurat w Merlinie na wyprzedaży „Przyjaciele” są po 14 zł, jak ktoś chce, to mogę zamówić (bo mam przesyłkę gratis ;) ). A druga część, „Ślimaki z ogródka”, już do mnie jedzie, więc pewnie też o niej napiszę.

PS. Okładka jest niezachęcająca i zupełnie nie pasuje do treści!

“Przeczytane: M.Madera „Przyjaciele””, Komentarze: 2

  1. mama Lenki:

    to juz wiem, co zamowie sobie, kiedy znowu przyjedzie do nas moja mama! I wszystkiego najlepszego dla Hani!

  2. Asia:

    To ja niesmialo poprosze, jesli jest jeszcze taka mozliwosc. Moze bys Magdo otworzyla mi jakis rachunek ;)

Leave a Reply