Odzież dziecięca

2007-01-29  Madzia-

Całe łóżko i pół pokoju mam wypełnione ubrankami dziecięcymi, które staram się posortować. Jedne do schowania, bo już za małe. Drugie do schowania, bo jeszcze dużo za duże. Trzecie do oddania komuś potrzebującemu (być może pani sąsiadce z dołu, bo chyba jej się szóste dziecko szykuje). Hania ma na razie zapewnione ubranka na jakieś dwa lata naprzód (jeszcze raz dziękujemy Ewie, Asi i Wioli).

I przy tych porządkach zaczęłam się zastanawiać nad „trendami” w ubrankach dziecięcych. Asia mi pisze z Irlandii, że tam nawet dla malutkich niemowlaczków ubranka są takie „dorosłe” – bluzy, kurteczki, dżinsy, spódniczki na gumce itp., w stylistyce też niekoniecznie słodko-dzidziowej. U nas też, w sklepach typu H&M czy Cubus takich właśnie ciuszków jest dużo (widziałam przecudną sukieneczkę moro ;) ). Patrząc na znajome dzieci na fotkach widzę, że są ubierane właśnie tak „dorośle”. Fajnie to wygląda, od razu niemowlak staje się bardziej małym człowieczkiem ;) Ale sama wolę Hanię ubierać typowo niemowlęco (kaftaniki rozpinane z przodu, śpiochy, pajacyki). Chyba głównie ze względu na wygodę, bo po co mam męczyć dziecko wciąganiem mu bluzki przez głowę albo ściskać brzuszek spodniami na gumce. A poza tym, tak sobie myślę, że w końcu mam dzidziusia małego, to niech wygląda jak dzidziuś. Dorosłością się jeszcze zdążę nacieszyć ;)

“Odzież dziecięca”, Komentarze: 9

  1. ewas:

    He He. Rób miejsce, bo ja jeszcze trochę mam…
    PS Ja tez nie popieram uciskania i pętania dorosłymi bluzami, spodniami i sukienkami. A Hania jest urocza w swoich niemowlaczkowych śpiochach.

  2. Anna Pucia:

    A ja bardzo się cieszę, że w Polsce moda niemowlęca nie ulega zmianom tak radykalnie szybko. Jadzia nosiła ubranka po swoich dwóch kuzynkach, po niej jeszcze jedna osoba, teraz te neutralne nosi Piotruś i to są ubranka ciągle dobre, niewypłowiałe, niezniszczone i ciągle się takie dla dzieci szyje, więc nie ma problemu. A tych, z których Piotruś wyrósł też nie oddaję, bo już mam zapotrzebowanie, na zasadzie użyczenia, a potem niech wrócą do mnie, bo mała Ania Pucia (siostra mego męża) wychodzi za mąż, więc kiedyś też będzie miała dzieciątko. A Jadzia też mi ciągle marudzi o siostrzyczkę, więc kto wie, czy Pan Bóg nam nie ześle kiedyś takowej…

  3. mama Lenki:

    W Holandii tez dominuja dzinsy, bluzy i inne dorosle ubranka. Ja poszlam na kompromis- w domu Lenka jest zawsze w pizamkach i pajacykach, a jak wychodzimy, albo do nas przychodza goscie, to ubieram Ja w miniaturki doroslych ubran.

  4. Madzia-:

    O właśnie, na wyjścia, od czasu do czasu można dzieciaczka wystroić. A my mamy tyle sukieneczek po Urszulce i Emilce, że Hania by musiała codziennie chodzić w gości, żeby je wszystkie nosić :) .
    Trochę ubranek po Hani zostawiamy sobie na następne dzieci ;) Albo dla mojego brata, bo oni z żoną też się pewnie postarają niedługo. I tak krążą te ciuszki, bo przecież jedno dziecko nie zniszczy.

  5. Madzia-:

    Hm. Policzyłam. Sukienek jest 28. Uprasza się wszelkie ciocie, babcie itp. o niekupowanie Hani sukienek aż do drugiego roku życia ;)

  6. mama Lenki:

    Az 28 sukienek??? Jestem w lekkim szoku ;)

  7. Madzia-:

    W pudle z zimowymi kombinezonami znalazłam dwudziestą dziewiątą ;) Do oddania mam pięć wielkich reklamówek ciuchów, muszę je posortować, żeby szmat ludziom nie wciskać… I pogadać z sąsiadką, czy w ogóle coś chce :)

  8. ewas:

    HA! Bo ja mam jeszcze taką, w której Ula była na Waszym ślubie. I klkanaście innych, większych. A traz jej kupiłam taką sztruksową, z falban. Czaiłam się na przeceny i mam! To znaczy Ula ma.

  9. ewas:

    Chciałam jeszcze nadmienić, że u mnie pawlacz prawie pusty… Możesz mi zazdrościć.

Leave a Reply