Są dzieci, które nie śpią…
2007-10-27 Madzia-Ja wiem, że nie można mieć wszystkiego. Jak się ma wszystko inne cudowne, dobre i bezproblemowe, to dla równowagi człowiek musi wstawać w nocy po sześć razy do dziecka. Inaczej świat byłby jakiś dziwny. A tak jest wsio normalno, tylko wyspać się nie można.
Tydzień temu ostatecznie odstawiłam Hanię od piersi. Czyli przestałam ją dokarmiać w nocy, bo w dzień już dawno zapomniała o cycku. Podobno niektóre dzieci po odstawieniu zaczynają przesypiać noce, w słusznym założeniu, że skoro nie ma jedzenia, to po co się budzić. Hania nie. Mleko ma, że tak powiem, w dużym poważaniu, w ogóle nie zwróciła uwagi na jego brak, ale budzi się nadal. Wielokrotnie. Najwyraźniej wyłącznie w tym celu, żeby mama przyszła i pogłaskała. Po czym zasypia (przeważnie – bo czasem niestety nie zasypia. Przez trzy godziny.).
KOMPLETNIE nie mam pomysłu, co na to poradzić. Nie ma przecież sposobu, żeby zmusić dziecko do NIE budzenia się. Póki co – wstaję, przykrywam kołderką, podaję smoczka, wracam do łóżka. Spanie w kawałkach półtoragodzinnych jest niezwykle mało komfortowe. Jeszcze ciągle mam nadzieję, że jej to przejdzie zaraz, że może już dziś? będzie spała dłużej.
Moja mama wymyśliła plan B – postawić łóżeczko Hani obok naszego łóżka. Dzięki temu nie będę musiała przynajmniej wstawać. Nawet jeśli się zbudzę, wystarczy wyciągnąć rękę, żeby podać smoczka czy pogłaskać. Mama mówi, że myśmy tak spali, w łóżeczku obok tapczanu rodziców, dopóki nie nauczyliśmy się przesypiać całych nocy. Szczerze mówiąc niezbyt mi ten plan odpowiada, bo Hania się w nocy kręci jak wściekła i leżąc tak blisko chyba by mnie budziła non stop… ale w końcu i tak mnie budzi… Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam te nocne wędrówki.
Ziew.
2007-10-27, 21:51
Tak łatwo się zapomina te straszne czasy, może to Cię pocieszy – przecież u nas było to samo. Jeśli dobrze pamiętam pierwsze przespane noce pojawiły się jakoś przed 3 urodzinami Emilki… Zresztą, całe nadal zdarzają się od wielkiego dzwonu, bo do tej pory mała potrafi kilka razy w nocy do nas przyjść… Taki już los rodzica, jak sądzę.
Ale teoretycznie jutro śpimy godzinę dłużej
2007-10-29, 00:44
Hmmm – to może tym razem bliżej uroczo namacalnej rzeczywistości.
Junior zachowywał się podobnie – budził się i sprawiał wrażenie, że ‘mleko ma w dużym poważaniu’ – koniec cycatu. Może i miał, ale jakiś nightfoodowy atawizm pozostał – wytrzymałem chyba 2 noce, a potem zaaplikowałem mu (sorki, nie wiem jak to się dokładnie nazywa) takie mleko w proszku dla maluchów w odpowiednim wieku. No i się zdziwiłem, bo mimo tego niby-niezainteresowania cycem i jedzeniem w ogóle, okazało się że rzucił sie na nocną butlę.
I tak żłopał to mleko przez jakiś czas. Podobno te proszkowe ekwiwalenty są przez szkraby dłużej trawione, wiec dosypiał na tym paliwie do ranka. Potrwało to jakieś 3-4 tygodnie, potem zaczął przesypiać całą noc.
2007-10-30, 19:46
Jak Ci już mówiłam -Ula też uprawiała nocne życie, a że dziewuszka była zręczna, to sama wychodziła z łóżeczka (zadrzeć nogę, potem na stolik i już… Chociaż zawsze podejrzewałam ją o teleportację…)i łaziła po nas, cichotała, przynosiła bajki, żeby jej włączyć (hym, chyba większa wtedy była od Hani). I tak przez długie godziny. Miesiącami. My raczej nie reagowaliśmy, bo tacy wyrodni jesteśmy, a jak w końcu któreś nie wytrzymywało, to raczej tak niekulturalnie do córeńki się zwracaliśmy… Nic jej nie odstraszało. Aż w końcu stał się cud i Ula postanowiła spać. Sama z siebie.
Może Hanię też trzeba przeczekać?
PS Znałam kiedś chłopaka, który wybrał sobie studia w 500 km od domu, żeby chociaż raz na dwa tygodnie przespać noc. Miał rocznego synka.