Spacerki

2006-10-19  Madzia-

Spacery z dzieckiem są jednym ze świętych obowiązków matki. I przy okazji, dla mnie przynajmniej, dość upierdliwym, bo okropnie nie lubię łazić bez celu, a do tego się sprowadza idea spaceru. Staram się jakoś to sobie uprzyjemnić – a to pójdę na ryneczek na Pogodnie po pyszne ciastka z wiśniami, a to na pocztę się wybiorę, w kolejce postać. Generalnie powinno się raczej to dziecko prowadzać po parku albo czymś podobnym, a nie po ulicach pełnych samochodów (chociaż, czy to naprawdę jest jakaś różnica w jakości powietrza?), więc mniej więcej w godzinach 13-16 snuję się tam i z powrotem po parku Kasprowicza i Jasnych Błoniach, między Amfiteatrem a Urzędem Miejskim. Czasem książkę poczytam (przysiadając na ławeczce albo i nie przerywając snucia się). Niestety obniżające się temperatury uniemożliwią mi wkrótce lekturę i chyba wtedy już całkiem umrę z nudów na tych spacerach. Może ktoś się do mnie przyłączy? Zapraszam, choćby na jeden raz, zawsze to przyjemniej mieć się do kogo odezwać :) Jak tak dalej pójdzie, to z desperacji zacznę zaczepiać inne snujące się matki, chociaż zawieranie przypadkowych znajomości nie leży w mojej naturze :)
[GP:jasne_blonia]

“Spacerki”, Komentarze: 5

  1. Anna Pucia:

    Doskonale Cię rozumiem, też nie cierpię snucia się bez celu – samej, tzn z wózkiem. Z Jadzią to chodziłam przy -10st.C (minus), bo jej takie spanie odpowiadało. Ja ciebie też zapraszam na spacer. (hehe) A też nasze miejsce zamieszkania jest dla mnie obce, żadnych znajomych, nikt się nie włóczy. Teraz mam jeszcze lepszą polkę, bo idę z Jadzią i z Piotrusiem na plac zabaw, Piotruś chwilę śpi, ja obserwuję Jadzię, huśtam, kręcę, rozwiązuję dziecięce konflikty, problemy, a jak Piotruś się obudzi, to gadam z nim, jednocześnie śledząc, czy Jadzia nie wpadnie pod huśtawkę, czy nie ucieka, czy nie spada z drabinki, czy nie wpadnie jej do głowy zjeżdżać ze ślizgawki w sposób umożliwiający skręcenie karku etc.,etc. Ostatnio Piotrusiowi się znudziło siedzenie w wózku, więc wzięłam go na ręce, zjeżdżał razem z Jadzią, ganialiśmy Jadzię, nawet mama pofatygowała się trzy razy na ślizgawkę. Było wesoło. Ale ile to matczynej energii pochłania… A miejsce chyba ma rzeczywiście wpływ, zawsze te parki są czyściejsze niż prosto do wózka ciężki ołów, zwłaszcza ciężarówkowy.

  2. Madzia-:

    Oj, dwójka dzieci to już jest wyższa szkoła jazdy :) Spróbowałam to sobie niedawno wyobrazić i naprawdę się przeraziłam… Jak ludzie sobie dają radę z takim żywiołem???

  3. Asia:

    O, Magdo, ja tez nie cierpialam tego snucia sie, wiec kazdy przejaw brzydkiej pogody witalam z radoscia. A najlepsze spacery sa po Galaxy, mowie Ci :) Hania bedzie wpatrzona w gwiazdki na suficie, a Ty masz spokoj.

  4. Madzia-:

    Hehe, kochana, zamierzam się właśnie w najbliższej przyszłości wybrać do Galaxy, piechotą. Skoro do pracy leciałam tą trasą pół godziny, to z wózkiem zajmie mi to pewnie jakieś 45 minut :) Niestety, obawiam się, że do sklepu, który mnie akurat najbardziej interesuje, czyli do Empiku, nie uda mi się za bardzo wejść z tym wielkim wózkiem. A może? To bym sobie poczytała gazety i napiła się kawki ;) Okropnie mi tego brakuje… Ale tak ogólnie, to nie chciałabym za często zabierać Hani do marketów, tam jest tylu ludzi i zarazki. No i w ogóle, co to za spacer.

  5. nasturcja:

    Nareszcie! Musimy razem się posnuć! Ma być zimno, więć czytanie odpada. Pozostaje pogodna konwersacja przy wóżkach. Kiedy idziemy?

Leave a Reply