Jestem kierowcą

2006-09-02  slawek-

Ach, jak fajnie dzisiaj było. Teść, przy okazji wyjazdu na działkę na Bartoszewo, zabrał mnie na szkolenie dla młodych kierowców :) Na leśnych drogach i kawałku szosy najniższej kategorii odśnieżania, ćwiczyłem przez godzinkę ruszanie – bez ręcznego, na ręcznym, hamowanie, skręcanie, cofanie, zawracanie, redukowanie, przyspieszanie, wrzucanie kierunkowskazów, wymijanie pieszych i.. co najgorsze, mieszczenie się na wąskiej dróżce z ogromną wywrotą :D (Niewtajemniczonym wyjaśniam, że od egzaminu na prawko dziewięć lat temu, nie miałem jakoś okazji niczym jeździć).

Po godzinie, uda bolały mnie, jak po całodniowym spacerze – tak mocno spinałem mięśnie przy operowaniu pedałami. Zrobiliśmy lekki odpoczynek, po czym teść wymyślił, że bujniemy się do Polic. No cóż… bać się człowiek bał, ale w końcu co ma się auto marnować – trzeba jeździć!

Zrobiła się zatem wieeelka wyprawa, bo po wizycie w Policach wróciłem samodzielnie do domu. Teść się trochę stresował na mocno krętych dróżkach trasy Police-Siedlice-Leśno Górne, o których nie ma pojęcia, a które ja znam na pamięć. Ja za to miałem lekkiego stresa w ruchu ulicznym, czyli głównie przy ruszaniu ze świateł i zmianie pasa bez wjechania w kogoś. A przecież to tylko Aleja Wojska Polskiego – dla nietutejszych wyjaśniam – cały czas prosto ;-)

Zatem, jestem kierowcą… na razie sobotnim…

“Jestem kierowcą”, Komentarze: 1

  1. Banan:

    No to sie smignij jak ja nie raz do swoich rodzicow, czyli Szczecin – olsztyn i z powrotem :) Zobaczymy co powiesz bardziej na sennosc i ogolne zmeczenie niz na uda.

Leave a Reply