Magia świąt
2010-12-04 Madzia-W świętach najbardziej fajowskie zawsze było to, że nie trzeba nic robić (iść do szkoły/pracy), tylko można leżeć, czytać ksiażki/oglądać Kevina (co kto woli) i jeść dobre rzeczy. W momencie, kiedy pojawiają się dzieci, możliwość nic nie robienia oddala się do krainy marzeń (przynajmniej na pierwszych kilka lat), a zapętlony zestaw zadań „ubrać, nakarmić, wytrzeć nosy” jest do zrealizowania codziennie, nieważne, święto czy nie święto. I jeszcze trzeba jakoś wybrnąć z „mamusiu, pobaw się ze mną”. W związku z powyższym fun factor świąt drastycznie się zmniejsza, bo roboty przez nie przybywa, a funu nie bardzo. I z czego tu się cieszyć.
Ale tak sobie myślę, że może powinnam wreszcie dorosnąć i przestawić się, że magia świąt jest teraz dla moich dzieci, a nie dla mnie? I nawet jak mnie osobiście specjalnie nie bawi klejenie ozdób, robienie pierniczków i ubieranie choinki w towarzystwie czterolatki, której buzia się nie zamyka i półtorarocznej kluski, której ulubionym zajęciem jest ściąganie wszystkiego, do czego sięgnie, i rozwłóczenie po domu, to trochę wysiłku mogę chyba włożyć w to, żeby moje dzieci poczuły tę atmosferę? Zwłaszcza, że i tak jest o niebo lepiej, niż rok temu, zdrowiej, spokojniej.
Na razie zrobiłam domek z tektury, może nawet uda się dokupić ledową lampkę i będzie światełko w środku:
A poza tym i tak mamy dobrze, bo na święta jedziemy do dziadków
2010-12-04, 16:34
Piękny domek, sopelki są mistrzowskie.
Dla mnie święta są o tyle fajne, że mąż jest w domu i jesteśmy z dzieckiem oboje, a nie tylko ja sama.
2010-12-06, 17:34
No chyba trzeba dorosnąć – wiem, wiem mi też się nie chce.
Domek przecudny!!!!
Może i ja się na niego zmobilizuje?
Póki co łańcuchy tak, w ramach dorastania :/
2010-12-08, 17:28
A ja się kurczę z okazji świąt rozwoszę i szlag mnie trafia , że muszę, bo mi się zwyczajnie nie chce… Ja chcę spokoju…