Magia świąt

2010-12-04  Madzia-

W świętach najbardziej fajowskie zawsze było to, że nie trzeba nic robić (iść do szkoły/pracy), tylko można leżeć, czytać ksiażki/oglądać Kevina (co kto woli) i jeść dobre rzeczy. W momencie, kiedy pojawiają się dzieci, możliwość nic nie robienia oddala się do krainy marzeń (przynajmniej na pierwszych kilka lat), a zapętlony zestaw zadań „ubrać, nakarmić, wytrzeć nosy” jest do zrealizowania codziennie, nieważne, święto czy nie święto. I jeszcze trzeba jakoś wybrnąć z „mamusiu, pobaw się ze mną”. W związku z powyższym fun factor świąt drastycznie się zmniejsza, bo roboty przez nie przybywa, a funu nie bardzo. I z czego tu się cieszyć.

Ale tak sobie myślę, że może powinnam wreszcie dorosnąć i przestawić się, że magia świąt jest teraz dla moich dzieci, a nie dla mnie? I nawet jak mnie osobiście specjalnie nie bawi klejenie ozdób, robienie pierniczków i ubieranie choinki w towarzystwie czterolatki, której buzia się nie zamyka i półtorarocznej kluski, której ulubionym zajęciem jest ściąganie wszystkiego, do czego sięgnie, i rozwłóczenie po domu, to trochę wysiłku mogę chyba włożyć w to, żeby moje dzieci poczuły tę atmosferę? Zwłaszcza, że i tak jest o niebo lepiej, niż rok temu, zdrowiej, spokojniej.

Na razie zrobiłam domek z tektury, może nawet uda się dokupić ledową lampkę i będzie światełko w środku:

Domek

Domek

A poza tym i tak mamy dobrze, bo na święta jedziemy do dziadków :)

“Magia świąt”, Komentarze: 3

  1. Zuzanka:

    Piękny domek, sopelki są mistrzowskie.

    Dla mnie święta są o tyle fajne, że mąż jest w domu i jesteśmy z dzieckiem oboje, a nie tylko ja sama.

  2. uhk:

    No chyba trzeba dorosnąć – wiem, wiem mi też się nie chce.
    Domek przecudny!!!!
    Może i ja się na niego zmobilizuje?
    Póki co łańcuchy tak, w ramach dorastania :/

  3. ewas:

    A ja się kurczę z okazji świąt rozwoszę i szlag mnie trafia , że muszę, bo mi się zwyczajnie nie chce… Ja chcę spokoju…

Leave a Reply