Przeczytane: S.Grodzieńska „Urodził go Niebieski Ptak”

2007-01-24  Madzia-

Zauważyłam, że moje lektury często się zazębiają. Pod choinkę dostałam „Chmielewską dla zaawansowanych”, gdzie Chmielewska wychwala książkę Grodzieńskiej „Wspomnienia chałturzystki”. Wobec tego znalazłam na podaj.necie te wspomnienia, przeczytałam (fajne) i z notki na okładce wyłowiłam „Niebieskiego ptaka”. I jak mi wpadł w oko w bibliotece, to wypożyczyłam, i słusznie.

Jest to biografia znanego międzywojennego konferansjera warszawskich teatrzyków i kabaretów, Fryderyka Jarosy’ego. Grodzieńska, jak sama pisze, uwielbiała go uczuciem trochę psa, a trochę pensjonarki, a z jej wspomnień wynika, że naprawdę był tego uwielbienia wart. Nie tylko jako niesamowity, jedyny w swoim rodzaju konferansjer, którego występów nie sposób było zapomnieć, ale przede wszystkim jako cudowny, ciepły, troszczący się o innych człowiek (pozbawiony jednak przesłodzonej czułostkowości – np. do autorki zwracał się przeważnie per „kretinka”). Te zalety widać szczególnie we wspomnieniach z czasu wojny, które siłą rzeczy zajmują większą część książki. Przeżycia wojenne Grodzieńskiej i jej męża związane są bardzo mocno z Jarosym, z jego ukrywaniem się przed gestapo. Najbardziej zadziwiająca i zachwycająca jest pogoda ducha tego człowieka i jego dobroć, którą widać w podejściu do wszystkich potrzebujących ludzi – dobroć, takt, optymizm (w tak tragicznych momentach…) i nieustające poczucie humoru, które nie usiłuje udawać, że wojny nie ma, ale potrafi natchnąć ludzi wokół nadzieją, dać wytchnienie od smutku.

Na marginesie tej lektury nasunęło mi się takie pytanie – w różnych wojennych książkach i wspomnieniach, w tej również, pojawia się motyw wyprzedawania rodzinnych dóbr, kosztowności itp., żeby mieć za co przeżyć. Skoro wszyscy wyprzedawali, to chyba ktoś jednak musiał kupować? Czyli miał za co? Ciekawe, czy ci, co kupowali, to byli tylko i wyłącznie jacyś folksdojcze i inne świnie, czy bywali porządni ludzie, co w czasie wojny nie zbiednieli?

Kategoria „Przeczytane” pojawi się w tym blogu na stałe, ale dlaczego chciałam zacząć właśnie od tej książki? Bo to jest opowieść o naprawdę dobrym i jednocześnie niezwykłym człowieku. Miał niełatwe życie, a potrafił się cieszyć, kochać, bawić, myśleć o innych i troszczyć się o nich, być wspaniałym przyjacielem i towarzyszem – nie tylko w chwilach sukcesów, ale też w momentach bardzo trudnych, beznadziejnych. Warto o nim pamiętać.

Przy okazji napiszę jeszcze o popularnej ostatnio książce „Cień wiatru” Carla Ruiza Zafona. Zaczęłam ją czytać i historia mnie nawet wciągnęła, bo jest zawikłana, tajemnicza i chciałoby się wiedzieć, co dalej i jak to się skończy. Przy tym naprawdę dobrze napisana, nie zauważyłam, kiedy przeczytałam połowę tej cegły (500 stron). Ale kiedy w pewnym momencie natknęłam się na kolejną maltretowaną żonę i umierające z zimna niemowlę zamknęłam książkę i stwierdziłam, że dalej czytać nie będę. Może i takie jest życie (czy też bywa), ale to nie znaczy, że ja muszę o tym czytać. Jeśli ktoś nie jest tak przewrażliwiony, to polecam ;)

“Przeczytane: S.Grodzieńska „Urodził go Niebieski Ptak””, Komentarze: 3

  1. mama Lenki:

    A ja wlasnie mialam sie zabrac za „Cien wiatru”. Chyba jednak tez naleze do tych przewrazliwionych. Raczej nie czytac???

  2. Madzia-:

    Wiesz co… no ja nie mogłam tego wytrzymać: siedzieć z malutkim dzieckiem przy piersi i czytać o takich okropnościach. I najgorsze jest to, że tam opisywane są losy różnych pięciorzędnych postaci, a większość tych losów jest co najmniej niewesoła. Jeśli robią na Tobie (nieprzyjemne) wrażenie informacje o torturach, nieszczęściach, szczurach, mordowaniu i braku miłości w rodzinie, to nie czytaj.

  3. aga:

    Mnie i mojemu mezowi Cien wiatru bardzo sie podobal. Zwlaszcza jezyk tej powiesci, urzekajacy, no i postac Fermina, niepowtarzalna!
    Czytalismy oboje niedawno, w tym miesiacu.
    Ale rozumiem Madziu, ze nie masz ochoty czytac, bo rozne sa momenty w zyciu i nie zawsze ma sie ochote na smutne historie.
    W kazdym razie, Mamo Lenki, sprobuj. Ja bylam urzeczona powiescia jeszcze wiele godzin po skonczeniu lektury, i oczywiscie chcialabym odwiedzic Barce :)

Leave a Reply