Zapraszamy na:
Blog twórczy Madzi (uwaga, ładne rzeczy!)
SzybkoLog Sławka (uwaga, bzdury!)

Kasztany

2008-09-30  Madzia-

Uwielbiam. Hania też.

Rowerek i kasztany

Hania umie rysować

2008-09-18  Madzia-

Kotek:

Kotek Hani

Kino domowe

2008-09-16  Madzia-

Wersja budżetowa:

Kino domowe

Oglądaliśmy „Iron mana”. Odnoszę wrażenie, że mi się gust zmienił, bo głupie filmy przestały mi się podobać. Nawet myśl o pójściu na „Hellboya” jakoś straciła na atrakcyjności.

Owoce świeżo zerwane seeee… krzaczka

2008-09-13  Madzia-

Z dużymi kawałkami owoców. One są takieeee… chrupiące. Jem jogurt na śniadanie, obiad, kolację… Dlatego właśnie daję jogurt moim dzieciom, bo on daje nam to eeee… zdrowie. W jogurtach jest to wszystko, co potrzebujemy.

Aaaa! Nienawidzę jogurtów Jogobelli!!!

Hania śpiewa kołysanki

2008-09-10  slawek-

„A-a-a, totki wa, salo-buly, salo-buly” :D

Mamma mia!

2008-09-07  Madzia-

Nie lubię musicali, ale za to lubię ABBĘ. Bardzo nawet. Więc poszliśmy sobie na „Mamma mia!”.

Nie umiem opisać, jak bardzo mi się ten film podoba. Jest śmieszny i wzruszający, optymistyczny, pogodny, ciepły, taneczny. Śmiałam się i płakałam, bo ja ostatnio mam oczy w wyjątkowo mokrym miejscu. I taka się poczułam… pocieszona. Polecam wszystkim kobietom (nie, że jest nie dla facetów, tylko nie wiem, czy facetom też by się tak bardzo podobał i tak pasował, jak babeczkom).

Od strony technicznej – Meryl Streep jest genialną aktorką, Pierce Brosnan jest przy niej trochę drewniany, ale za to ładny, Colin Firth jak zwykle świetny. Energetyczne piosenki, które człowieka podrywają z fotela i mają, o dziwo, naprawdę dobre, sensowne teksty, czego się chyba na ogół nie zauważa. Piszę „o dziwo”, przyzwyczajona do masakrycznych słów polskich „przebojów”, wśród których prym wiodą „Orła cień” i „Sęp miłości”, a z nowszych, też pozostający w kręgu ornitologicznym, „Anioła głos”.

Tlascać i tatać

2008-09-02  Madzia-

1. -Mama tlascać i tatać bedzie!*

2. Babcia przywiozła Hani z działki maliny w wiaderku. Zjadamy te maliny, a tam robal, blee. Mój ojciec go wziął i wyrzucił za okno. Hania pokazuje na wiaderko:
-Lobal był! Mama bała!
Po czym robi taki gest, jakby łapała robala w paluszki i wyciąga do mnie rękę:
-Lobal!!!

*Klaskać i skakać. Z radości, że Hania sika do nocnika, a nie w majtki.

UPDATE: Oglądamy „Klan”, na ekranie pojawia się, tada, Rysiu. A Hania:
-Pan boli noga…

Ludzka natura

2008-08-22  Madzia-

Poszłyśmy dziś z Hanią do Empiku w Galaxy, odebrać zamówione książki*.

W Empiku jest jak wiadomo dział „Sztuka rodzinna”, gdzie mnie oczywiście przyssywa do półek – tym razem nabyłam tylko, akurat mi niezbędne, zielone cekiny (takie miętowe właściwie, ale lepszego odcienia zieleni nie było). Tymczasem moje bystre dziecko rozejrzało się dookoła i od razu namierzyło to, co najbardziej lubi:
- Mama, tlej tlej! Mama, niuniu tlej tlej!
Czyli naklejki. Wzięłyśmy naklejki, potem naciągnęła mnie jeszcze na gazetkę, też z naklejkami (no dobra, tak bardzo nie musiała mnie naciągać, ja miękka jestem). Kupiłyśmy te książki i wszystko, poszłyśmy sobie do Castellari – mama na kawę, Hania na lody. Dobrze mam w życiu.

A na koniec przechodziłyśmy obok Camaieu i pomyślałam, że skoro mam kupon zniżkowy to rzucę okiem co mają. Pierwszy w ogóle raz w życiu weszłam z dzieckiem do sklepu ciuchowego. Natychmiast po przekroczeniu progu sklepu Hania puściła moją rękę, stanowczym krokiem podeszła do pierwszego z brzegu wieszaka i takim charakterystycznym ruchem, jak każda kobieta, która Tak Sobie Tylko Sprawdza Co Jest, zaczęła przegarniać te wiszące sweterki… Jakby od urodzenia codziennie butiki zwiedzała. To musi być instynkt.

*Gdyby kogoś interesowało, jakie książki kupiłam, to Anny Kańtoch „Zabawki diabła” i Eugeniusza Dębskiego dwa tomy „Krucjaty”. O Dębskim muszę coś napisać więcej, bo pisze strasznie nierówno, średnio, a czyta się jednak mimo wszystko fajnie.

Przeprowadzka

2008-08-20  Madzia-

Remont się skończył! To niewiarygodne, ale prawdziwe. Wprowadziliśmy się z powrotem do własnego mieszkania, jest prześliczne i całe zastawione kartonami. Tak jeszcze zostanie przez jakiś czas, bo dopiero w piątek przychodzą panowie od szaf pomierzyć pokój, więc na miejsce do schowania wszystkiego będziemy musieli poczekać. Za to już teraz mamy mnóstwo szafek w kuchni. Uwielbiam je i kocham (oprócz tej jednej, która mnie wczoraj kantem drzwiczek walnęła w głowę), więc wzięłam aparat Zorkie pięć i zrobiłam kilka zdjęć (no dobra, jedno zdjęcie). A jak kupowaliśmy to mieszkanie, to kuchnia wyglądała TAK.

Sławek ze szwagrem walczą z syfonem od zlewu:

Kuchnia

Przy okazji – wielkie, ogromne podziękowania dla Sieny i Grześka za pomoc w przeprowadzce!

„Lejdis”

2008-07-28  Madzia-

Obejrzałam wreszcie. Fajny, fajny, ale czy ktoś mi wytłumaczy, jak to możliwe, że on jednocześnie jest tak nudny? No ciągnie się jak flaki z olejem. I śmieszny przesadnie też nie był, parę scenek tylko. Podobał mi się, ale jakoś tak właśnie… że jak zachwyca, skoro nie zachwyca?