Wczoraj odbyły się pierwsze (o ile wiem) szczecińskie warsztaty scrapbookingowe. Jestem bardzo dumna z siebie, a zadowolona ogólnie, bo udało mi się je zorganizować! Może nie było specjalnie dużo do organizowania – salę udostępniła firma 3P, reprezentowana przez Sławka
, a dziewczyny na forum odpowiedziały na propozycję spotkania, więc pozostało ustalić termin i rodzaj zajęć.
Było nas sześć, w tym jedna koleżanka przyszła z miesięcznym niemowlęciem, druga przyjechała z Kalwarii Zebrzydowskiej, a trzecia z Poznania – specjalnie na nasze warsztaty! Zabawa polegała na tym, że każda przygotowała zestaw papierów i dodatków do wykonania określonej pracy (np. folderu na CD, scrapa, mini-albumu). Oczywiście przyniosłyśmy też mnóstwo rozmaitych narzędzi i okazało się, że spory stół konferencyjny ledwo wystarcza na rozłożenie tych dóbr. Na miejscu wymieniłyśmy się tym, co przyniosłyśmy, w ten sposób każda dostała pełen zestaw materiałów i można było od razu przystąpić do pracy koncepcyjnej.
Dla osoby patrzącej z boku mogło to dziwnie wyglądać: siedzi dziewczyna, wpatrzona skupionym wzrokiem w papierowy kwiatek. Siedzi, siedzi, siedzi. Przykłada go do kartki. Patrzy. Patrzy. Przykłada w drugim miejscu… Obok druga, oparła się łokciami o stół i wpatruje się w kartkę, na której leży zdjęcie. Patrzy, patrzy… Przesuwa zdjęcie w inny róg
. I tak przez sześć godzin zajmowałyśmy się ulubioną rozrywką
.
Nie wszystkie prace udało się skończyć na miejscu, ale wszystkie były świetne, pomysłowe i ciekawe. Jak tylko dostanę fotki, to zaprezentuję, bo warto. Teraz tylko dwa zdjęcia:
po prawej wykonany przez Ami dyplom-podziękowanie dla firmy 3P, a po lewej mój scrap ze zdjęciem Hani.
Zupełnie inaczej pracuje się w grupie, niż siedząc samej przy własnym biurku. Może trudniej jest się skupić i przez to czasem dłużej trwa etap koncepcyjny
, ale za to ile nowych pomysłów można zaczerpnąć. No i, co jest nie do przecenienia, można wreszcie pogadać o guzikach, tasiemkach i papierach z kimś, kto rozumie i podziela to samo maniactwo
. Mam nadzieję, że innym podobało się tak samo jak mi i za jakiś czas znowu się spotkamy, może w większym gronie. Tylko skąd weźmiemy większy stół…